Papua-Nowa Gwinea – Niezmordowany wysiłek salezjanów misjonarzy przynosi owoce

06 wrzesień 2016

(ANS – Port Moresby) – “Potrzeba całej wioski, by wychować dziecko” – głosi afrykańskie przysłowie. I potrzeba wspólnoty – rodziny, formatorów, przyjaciół... – do tego, aby również wykiełkowało powołanie kapłańskie i zakonne, chociaż wezwanie pochodzi od samego Boga. Świadectwo powołaniowe kleryka z Papui-Nowej Gwinei, Bernarda Kaiau, jest tego dowodem. 

“Pochodzę z rodziny katolickiej, mój ojciec jest nauczycielem, a mama gospodynią domową. Moje zainteresowanie powołaniem do życia kapłańskiego i zakonnego zrodziło się już w młodym wieku, co było możliwe dzięki zasadom, jakie wpajali w nas nasi rodzice: prowadzali nas na modlitwę różańcową do różnych wspólnot, zwłaszcza w miesiącu październiku, a każdej niedzieli na mszę.

Wzrastałem, starając się zawsze zachowywać dobrze i upominając moich przyjaciół, którzy źle postępowali. Marzenia dotyczące powołania istniały, ale nie były jeszcze jasne ukierunkowanie na życie zakonne.

To stało się wyraźniej w 2003 roku, kiedy uczęszczałem do szkoły technicznej “Don Bosco Vanimo”. Przebywałem tam przez cztery lata jako internista. Sprzyjające środowisko ułatwiało naukę i pomogło mi wzrastać w każdym aspekcie mojego życia. Tym, co ukierunkowało mnie na obranie życia zakonnego, były: codzienny różaniec, możliwość skorzystania ze spowiedzi i rekolekcji, jaką oferowali kapłani, a także – “słówka na dzień doby” i “słówka na dobranoc”, jak również stała obecność salezjanów wśród nas, ludzi młodych, w czasie wyjść na przechadzkę, na boisku i w innych przypadkach...

Tak oto zdecydowałem się do dołączenia do grupy powołaniowej i w 2006 roku wstąpiłem do seminarium “Savio Haus”. Jednak w maju 2007 roku poważnie zachorowałem na malarię mózgową i byłem leczony przez tydzień. Pomyślałem wtedy, że to koniec mojego powołania i moich studiów.

Dla Bernarda, który potem wrócił do swoich studiów i był aspirantem, trudności się nie skończyły: rodzina zażądała od niego, by podjął pracę, a i on sam zaczął mieć wątpliwości, jako że przypadła mu do gustu przyjaciółka ze studiów. Ostatecznie jednak, powołanie okazało się silniejsze. Dzięki modlitwie, zrozumieniu rodziców i wsparciu salezjanów udało mu się skończyć prenowicjat, po którym następuje nowicjat. 

Mówi na koniec: Dwa lata formacji pomogły mi bardziej z bliska spojrzeć na siebie samego i z pomocą Bożą podjąłem decyzję o zostaniu salezjaninem Księdza Bosko. Tym, co mnie ostatecznie przekonało, był niezmowrdowany wysiłek salezjańskich misjonarzy, którzy nie przestają pomagać i formować ludzi młodych na dobrych chrześcijan i uczciwych obywateli.

InfoANS

ANS - “Agencja iNfo Salezjańska” - jest periodykiem wielotygodniowym telematycznym, organem komunikacji Zgromadzenia Salezjańskiego, zapisanym w Rejestrze Trybunału Rzymskiego pod nr 153/2007.

Ta witryna używa plików cookies także osób trzecich w celu zwiększenia pozytywnego doświadczenia użytkownika (user experience) i w celach statystycznych. Przewijając stronę lub klikając na któryś z jej elementów, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookies. Chcąc uzyskać więcej informacji w tym względzie lub odmówić zgody, kliknij polecenie „Więcej informacji”.