ŻYCIE PEŁNE
Wyróżniony

23 sierpień 2018

Myślę, że to właśnie najbardziej leży nam na sercu: odczuć, że nasze życie jest pełne. Jest to pragnienie dogłębienie ludzkie. Muszę wam powiedzieć, że znam wiele osób, które żyją i przeżyły w pełni swoje życie. Wskazują nam one drogę szczęścia.

Zacznę od dwóch faktów. Myślę, że z uwagi na szczególny wiek osób, o których tutaj mowa, są godne naszej uwagi.

W maju, po bardzo wzruszającym święcie Maryi Wspomożycielki w Turynie-Valdocco, rozpocząłem moją wizytę w salezjańskich dziełach w Chorwacji. Muszę wam wyznać, że byłem pod wielkim wrażeniem integralności lokalnych wspólnot chrześcijańskich, z którymi tam się spotkałem, a także – miejscowej młodzieży, setek współczesnych ludzi młodych, nowoczesnych, zanurzonych w sieciach cyfrowych, jak wszyscy młodzi na świecie, ale z wielką prężnością żyjących wiarą chrześcijańską, co głęboko zapadło mi w serce.

Do jednego z domów salezjańskich dotarliśmy o godzinie dziesiątej wieczorem. Zostaliśmy powitani na podwórku muzyką i regionalnym tańcem. Czekała tam na nas spora grupa dzieci, nastolatków i rodziców. Była także cała wspólnota salezjańska, a wśród nich dostrzegłem współbrata salezjanina (nie podaję jego imienia, by nie wprawić go w zakłopotanie), który, pomimo swoich 92 lat, w starej sutannie, która wydawała się pochodzić z czasów Księdza Bosko, z uśmiechem na twarzy i całkowitym spokojem, tańczył i śpiewał z młodymi, oczekując na nasze przybycie. Następnego dnia widziałem, jak w różnych momentach celebracji, ten nasz 90-letni współbrat był oklaskiwany przez młodzież, wywoływany, a on uśmiechając się, czuł się wśród nich szczęśliwy. I pomyślałem o tym, co mawiał Ksiądz Bosko: «Z wami czuję się dobrze».

Powiedziałem sobie: oto salezjanin, którzy przeżył i przeżywa życie w pełni. Nie mówię, że życie łatwe (także z powodu głodu i okrucieństwa II wojny światowej, o czym mi opowiedział), ale życie pełne znaczenia i pełne szczęścia w swojej istocie.

«W przyszłym roku będę w Raju»

Kilka dni przed świętem na Valdocco spotkałem innego salezjanina, liczącego 94 lata. Przeżywanie święta Maryi Wspomożycielki na Valdocco było zawsze nieocenionym podarkiem dla niego, chociaż za każdym razem żartując, stwierdzał: “W przyszłym roku będę już w raju!”. Ale także w tym roku przeżyliśmy ten wspaniały dzień razem. I wielkie było moje zdziwienie, kiedy on, pomimo swoich 94 lat życia, wielokrotnie towarzyszył salezjanom i świeckim, którzy przybyli z Argentyny, w zwiedzaniu niektórych znaczących miejsc w Turynie, takich jak Sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia. Gdy wrócili byli zmęczeni, zwłaszcza on, ale przez te dni dzielił się z tymi ludźmi radością przebywania w domu Księdza Bosko, ukazując, co to oznacza.

I ciągle zadaję sobie to pytanie: Co daje do tego siłę, motywuje? Odpowiedź jest prosta i logiczna. Jak to śpiewa Bob Dylan: The answer, my friend, is blowin’ in the wind – “Odpowiedź, mój przyjacielu, wieje razem z wiatrem”. Wiatrem Księdza Bosko, który nie przestaje wiać w sercach salezjanów i napędza żagle naszej Rodziny. Wiatrem Ducha, który nie przestaje nam dawać wielkiego tchnienia. I to pomimo lat, które mijają.

I na koniec jeszcze jedno świadectwo, które, jak sądzę, znacząco wpłynęło na cały świat. W grudniu papież Franciszek ukończy 82 lata, jeśli taka będzie wolą Boża. To, że wybrał on życie proste i pełne Ewangelii dotyka sumienia świata. Pod względem moralnym uważany jest obecnie za najbardziej wpływowego człowieka na świecie. Jego przesłania są pełne prostoty i autentyczności, stanowiąc silne wezwanie dla tych, którzy chcą pozwolić, aby dotknęła ich i objęła moc Jezusa. Na tym polega pełnia jego życia i życia wielu innych osób.

Kiedy siłą jest miłość

Mowa tu o życiu, które chce się przeżyć w służbie, w oddaniu, w miłości. Życiu milionów matek, ojców, dziadków, babć, którzy czują się całkowicie zadowoleni z darowanego życia. Kiedy siłę życia stanowi miłość, wszelkie wysiłki, ofiary, trud, towarzyszenie młodym nocą czy mozolne wędrowanie poprzez miasto zamiast odpoczynku, nie są aż tak ciężkie, nie kosztują tyle.

Zrobiła na mnie wrażenie i bardzo mnie poruszyła pewna historia, która ma wiele wspólnego z miłością i nieodczuwaniem znoszonego trudu. Opowiada się, że do pewnej afrykańskiej wioski przybył turysta z Zachodu z swoim strojem safari i swoimi lśniącymi aparatami fotograficznymi. W pewnym momencie zauważył on 19-letnią dziewczynę, drobną i szczupłą, która niosła na plecach pulchniutkie dziecko. Turysta zwrócił się do dziewczyny: «Dziewczynko, czy nie jest uciążliwe dla ciebie dźwiganie takiego ciężaru?». A dziewczyna z wielką miłością odpowiedziała: «To nie jest ciężar, proszę pana, to jest mój brat».

I to jest klucz do pełnego życia, bez względu na drogę, jaką Pan nam wyznaczył. Życie utkane z miłości. Pragniejmy, by nasze życie było właśnie takie.

InfoANS

ANS - “Agencja iNfo Salezjańska” - jest periodykiem wielotygodniowym telematycznym, organem komunikacji Zgromadzenia Salezjańskiego, zapisanym w Rejestrze Trybunału Rzymskiego pod nr 153/2007.

Ta witryna używa plików cookies także osób trzecich w celu zwiększenia pozytywnego doświadczenia użytkownika (user experience) i w celach statystycznych. Przewijając stronę lub klikając na któryś z jej elementów, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookies. Chcąc uzyskać więcej informacji w tym względzie lub odmówić zgody, kliknij polecenie „Więcej informacji”.